Zimowe negocjacje – następnym razem wychodzę
- kpasiak
- 3 lut 2015
- 1 minut(y) czytania
Poranek obudził nas świeżym śniegiem, który przykrył nocą smutne trawniki. W ciągu dnia zaczęło padać intensywniej, a warstwa śniegu rosła i rosła. Ładna zima, pomyślałam, nareszcie. „Czemu to tak pada? Kto mu kazał?” – dotarło do mnie spod okna w kuchni. „Pada i jest ładnie” – odparłam – „Tylko kto to odśnieży” – mruknął Szanowny. Obecnie w domu jest trzech panów, myślę, nie będzie problemu – uwiną się w chwilę. Myliłam się. Panowie rozpoczęli negocjacje kto pójdzie odśnieżać. Za chwilę przy oknie stało trzech mężczyzn, którzy debatowali nad aurą: „Już przestaje”, „Temperatura rośnie, roztopi się”, „Wiatr przewieje”, „Ale to deszcz czy śnieg?”, „Trochę biały ten deszcz…”, „Ja muszę wyjść z psem”, „Ja muszę coś zrobić w biurze”, „Ja mam katar”, Generalnie trwało to aż do zmroku… „Po ciemku nie będziemy odśnieżać” – konsylium wydało decyzję i usiadło przed telewizorem. Wyjrzałam przez okno – śnieg powoli znikał, podobnie jak moja pewność, że kolejnym razem któryś z panów w końcu pójdzie odśnieżyć schody i podjazd. Tym razem odśnieżyła odwilż.

Comments