Danka, jej mąż, romantyzm na Cyprze i … osiołek
- kpasiak
- 28 sty 2015
- 2 minut(y) czytania
Kontynuując temat zwierząt na wakacjach opowiem dziś o Dance, która była z mężem na Cyprze.
„Zaparzaj kawę, za chwilę będę.” – Danka nie dała mi nawet odetchnąć w słuchawkę. Za piętnaście minut była – uśmiechnięta, opalona i radosna. Zamieniam się w słuch, a Danka niemal od progu zaczyna nadawać: „Wiesz kochana, nie będę cię zamęczać, że było ciepło, super, świetnie. Ale opowiem Ci o moim i osiołku, tylko błagam, przy nim cisza, bo mnie zabije.” - Dobra, będę milczeć jak grób. – „To było w 4 dniu pobytu” – kontynuowała koleżanka – „Hahahaha, mówię ci hahahaha, poszliśmy zobaczyć tył hotelu haahaaa.” „Danka, litości – mówię - to ty mi o hahaha będziesz opowiadać, opanuj się i do bazy”. „Idziemy na ten spacer, tył hotelu - teren nie jest ładny, trochę dziki, duży plac, jakieś samochody i parę domków. Znikąd zjawia się osiołek, widać, że młody. My radośni, głaszczemy, o jaki miły, jaki uroczy. Trochę głaskania i idziemy dalej, ale osiołek zaczyna za moim szanownym biegać, kopytkami na klatkę skakać. Moje słoneczko widzi, że osiołek to nie króliczek i swój ciężar ma, próbuje schować się za samochód, osiołek za nim, on z jednej strony, osiołek z drugiej i tak latają wokół samochodu – osiołek coraz bardziej radośnie, mąż coraz bardziej zaniepokojony. Ja umieram ze śmiechu, a oni latają wokół auta. Widzę, że to już nie przelewki, mój dyszy, prawie ledwo zipie, jak próbuje wyjść zza samochodu to osiołek znów do niego jak do tatusia, ten się chowa i znów biegają. Ale ile można. Trwa to ze 20-cia minut. W końcu przychodzi ratunek - wychodzi ktoś z domku i otwiera furtkę wpuszczając mojego zdyszanego do środka. Osiołek długo jeszcze nie chciał dać za wygraną, ale jak widzisz udało się i wróciliśmy. Razem. W tej chwili mój małżonek nawet o salami nie chce słyszeć.” Danka już dawno poszła, a ja chichrałam jeszcze całe popołudnie. Tak, zwierzęta dają człowiekowi radość.

Comments