"Rdzewna Komnata" - spróbuję ją pokochać
- kpasiak
- 30 gru 2014
- 1 minut(y) czytania
Błogosławiłam dzień w którym Szanowny Mąż znalazł sobie hobby. Szukanie dawno zagubionych metalowych staroci zaczęło wypełniać długie godziny. Umorusany, ale szczęśliwy począł znosić do domu zardzewiałe drobiazgi, doszukując się w nich śladu dawnej świetności i próbując odgadnąć ich przeznaczenie. Hobby to cudowna sprawa – daje ci trochę czasu wyłącznie dla siebie. W tym wypadku, ciszę i spokój dla mnie, podczas metalurgicznych wypraw Szanownego. Po pewnym czasie, niepokojąco zaczęło przybywać w domu zardzewiałych gwoździ, rur, fragmentów różnokształtnej stali. Walało się to dosłownie wszędzie. Nawet kuchnia nie została oszczędzona. W kubkach, szklankach i miseczkach moczyły się w occie zardzewialce różnej maści. Nie chcąc zniechęcać Połowy do zacnego hobby zasugerowałam jedynie delikatnie, żeby zebrał znaleziska w jakieś pudło i znalazł dla nich miejsce – czytaj: z dala od powierzchni mieszkalnej. Zostałam zaproszona na okazanie znalezisk….. Ku mojemu przerażeniu zobaczyłam podłogę i stół usłane zardzewiałymi rzeczami, z czego najmniejsza była wielkości monety [de facto była to moneta], a największa jakimś ogromniastym kołem zębatym, które z trudem ruszał z miejsca nawet mężczyzna. A jak proszę, żeby podniósł, zaniósł, to kręgosłup boli. A to koło na własnych plecach targał przez 10km. Rety, znajdź takie pudło, które to pomieści… Jak nic trzeba rozbudować dom o kolejne pomieszczenie. Nazwiemy ją Rdzewną Komnatą….



Комментарии