top of page

Nic na siłę, wszystko młotkiem

  • Zdjęcie autora: Gruba Do Bólu
    Gruba Do Bólu
  • 8 wrz 2020
  • 1 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 15 lis 2020

Długo mnie nie było… Bo myśli i ciało zajmowała walka siłowa. Frustracja ganiała po wiejskich drogach, tempo wyznaczał Nightwish w słuchawkach. Zawzięłam się na to zatrzymanie wagi. I złością próbowałam walczyć. Wywalczyłam stan zapalny żołądka, problemy ze snem i nowe pokłady frustracji. A pisać, pisałam, tyle, że codziennie zjedzone posiłki w rozpisaniu na węglowodany i białka. Aż nauczyłam się ile czego w czym i jakie ilości są dla mnie dobre. Przerąbane, wiem, i do tego upierdliwe, ale potrzebne. Już teraz tego nie robię, bo się nauczyłam jeść. Z pamięci podać mogę ile białka jest w 90g łososia na parze, albo ile węglowodanów w kromce chleba żytniego.


1 września, lampką wytrawnego, czerwonego wina, uczciłam 3 miesiące od operacji. Ważna dla chlorka to miesięcznica, bo od tego momentu, właściwie już można jeść wszystko. O ile organizm zaakceptuje. U mnie akceptuje póki co wszystko, co zapodaję w ramach diety lekkiej, liczę, że placki z grzybami na Wigilię przygarnie również pozytywnie. W spiżarce leży też słodka cebula do pomidorów, bo tego już bardzo mi brakowało, ale jeszcze się waham. Tak, irracjonalnie trochę, ale nie mam teraz ochoty na niespodziewane problemy gastryczno – optyczne.


Wróciłam tylko do jednego nawyku – kawy, jako pierwszej rano. Zacięcie, zacięciem, ale poranna kawa zawsze sprawiała mi ogromną przyjemność. A teraz to już szczególnie. Ale nie rezygnuję ze śniadań, w końcu to był jeden z głównych błędów żywieniowych w moim przypadku. Powoli, powoli schodzimy w dół. Od początku roku -40kg, w tym od operacji -23kg. Niech się dzieje, w końcu nie od razu Kraków zbudowano. Byleby w dobrą stronę ;)



Comments


Commenting on this post isn't available anymore. Contact the site owner for more info.
Post: Blog2_Post

@2020 by Gruba Do Bólu

bottom of page