top of page

Skalpel – rozwiązanie dla leniwych

  • Zdjęcie autora: Gruba Do Bólu
    Gruba Do Bólu
  • 8 cze 2020
  • 2 minut(y) czytania

Gówno prawda – cytując Ks. Tischnera. Bo to nie jest ani szybkie, ani proste rozwiązanie, jak to się niektórym wydaje. I nie jest to cudowne panaceum dla wszystkich tych, którym nie chce się np. stosować diet, albo nie w smak im aktywność fizyczna. Operacja bariatryczna to pewien etap i raczej pomoc w osiągnięciu prawidłowej wagi, aniżeli rozwiązanie samego problemu otyłości. Już sam fakt, że do operacji tego typu trzeba schudnąć 5-10% swojej masy, że kwalifikacja obejmuje również dietetyka i zastosowanie się do jego zaleceń, że wprowadzenie regularnej aktywności fizycznej to tzw. „must”, wskazuje, że SAMO SIĘ NIE ZROBI. Potem też nie jest łatwo i wygodnie. Operacja to dopiero początek, a wcześniejsza praca to tylko lekkie preludium. Dla wielu pacjentów bariatrycznych, każdy dzień „po”, to walka o zdrową wagę. To również setki wyrzeczeń, które ja dopiero poznaję. To rezygnacja z wielu potraw i produktów. Jedzenie z wagą i z zegarkiem w ręku, czasem wymioty i mdłości, dumping syndrom, osłabienie, walka o każdy wypity mililitr płynu, bo odwodnienie oznaczać będzie hospitalizację, i to nie tylko w pierwszym miesiącu.


Wszystko jednak po to, żeby osiągnąć te cholerne, prawidłowe kilogramy. Ci, którzy sobie odpuszczają, wracają do wyjściowej wagi (mimo operacji), bardzo często z bonusem dodatkowych kilogramów. To ponoć 30% wszystkich operowanych. I co wtedy? Kolejny zabieg, albo ciągła utrata zdrowia, jeżeli powtórzy się poprzednie błędy. I dlatego też w ekipie bariatrycznej jest psycholog. Bo jeśli chirurgicznie jest ok, a waga rośnie, to albo walczysz z jedzeniem (wspomóż się dietetykiem), albo ze sobą (pomoże ci wtedy psycholog).


Uznane ośrodki bariatryczne w Polsce (państwowe i prywatne) stawiają sprawę jasno: przygotowanie do operacji musi potrwać. Liczne badania, spotkania ze specjalistami – wszystko po to, żeby uzmysłowić delikwentowi, że to będzie niezły survival, do którego musi być przygotowany. Ze zdziwieniem, ale i z niepokojem czytam wpisy ludzi po podobnych zabiegach, którzy w tydzień po operacji pytają na tematycznym profilu co i ile powinni jeść, bo nie wiedzą. Jak to, nie wiedzą? Powinni wszystko wiedzieć jeszcze przed operacją.


Z uwagi na to, że rodzaj zabiegu, który przeszłam nie ma zbyt długiej historii klinicznej, szperałam w publikacjach zagranicznych. Odnalazłam dane dotyczące prywatnego rynku bariatrycznego w USA, którego wielkość ilościowa i kwotowa mnie powaliła. Dawniej, jechało się do Vegas do kasyna lub na szybki ślub u Elvisa, a obecnie na szybki zabieg bariatryczny już za 6999$! Można takowy nawet wygrać w loterii. Według „ichniejszych” danych droga od burgera do zabiegu jest krótka i wielokrotnie przez Amerykanów powtarzana. Ufam, że nie będzie to moja droga. Tymczasem, hołd dla żołądka, którego już nie mam ;) - by Elvis

„Maybe I didn't treat you Quite as good as I should have Maybe I didn't love you Quite as often as I could have Maybe I didn't hold you All those lonely, lonely times And I guess I never told you I'm so happy that you're mine”



Komentarze


Komentowanie tego posta nie jest już dostępne. Skontaktuj się z właścicielem strony, aby uzyskać więcej informacji.
Post: Blog2_Post

@2020 by Gruba Do Bólu

bottom of page